Find authors like Grażyna Plebanek from the world’s largest community of readers. Goodreads members who like Grażyna Plebanek also like: Judith Viorst, W
Świat bez kobiet?„Ty chyba jesteś wojującą feministką” – to zdanie usłyszałam po raz pierwszy, mając siedemnaście lat, podczas imprezy towarzyskiej gdzieś na warszawskim Ursynowie. Toczyliśmy właśnie zażartą dyskusję o tym, jak zamierzamy zbawić świat (czyli obalić komunę) oraz co w tym zbawionym świecie (czyli demokracji) zamierzamy robić. Był rok 1987, o Okrągłym Stole nikomu się jeszcze nie śniło, my jednak wiedzieliśmy, że czerwone imperium zła musi w końcu runąć. Ktoś miał ulotki, ktoś przyniósł gazetkę, ktoś inny – tanie wino. Dobrze jest być po stronie dobra, kiedy ma się kilkanaście lat, wspaniałych przyjaciół i czarną (zdobyczną!) bluzkę z Hofflandu. I może dlatego, że było mi tak dobrze, zagalopowałam się trochę w swojej wizji równości, wolności i samorealizacji po komunizmie. Zdziwiło mnie słowo na „f”. Nie znałam żadnych feministek, zwłaszcza wojujących, ale sama nazwa miała w sobie coś groteskowego. Nie pasowała do mnie. Sugerowała pretensje do całego świata, zwłaszcza do mężczyzn, a ja chłopców lubiłam, i to bardzo. Szczerze mówiąc, wydawali mi się ciekawsi od moich rówieśnic. Mieli wyraziste poglądy, popisywali się, wciąż o coś spierali. No i tak jak ja chcieli zbawić świat. Więc za co taka obelga? Upokorzenie pokryłam milczeniem. A może żartem? Nie pamiętam. Wspomnienie wróciło po latach, kiedy w kobiecym gronie snułyśmy opowieści o „tym pierwszym razie”: jedną z nas nazwano feministką jeszcze w dzieciństwie, kiedy odmówiła prania skarpetek swoim braciom, inną, gdy w podstawówce marzyła o grze w piłkę nożną, jeszcze inną, gdy zwierzyła się matce, że nie zamierza zakładać rodziny, dopóki nie skończy studiów. Straszne słowo na „f” pojawiało się jak znak „stop” – ostrzeżenie dla grzecznych dziewczynek, że posunęły się o krok za później wyjechałam na studia do Stanów. Oprócz klasyków filozofii i literatury angielskiej czytywałam napisy na ławkach oraz na ścianach damskich ubikacji. Prowadzone tam debaty często przybierały formę dialogów. Na przykład: „Czy feminizm umarł?”, „A czy nowym prezydentem USA będzie kobieta?”. Albo: „Czy mogę być feministką i się malować?”, „Możesz, złotko, możesz, rzecz w tym, że nie musisz!”. Albo: „Co feministki mają do zaoferowania mężczyznom?”, „A co abolicjoniści dali białym?”. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych amerykański feminizm przeżywał kryzys, był jednak żywym prądem kultury, zarówno akademickiej, jak i popularnej, tej, w której uczestniczy się poza biblioteką. Słowo na „f” nie stanowiło obelgi. Oznaczało uczestnictwo w nieustających dyskusjach: o miejscu kobiet w polityce, literaturze, sztuce; o pornografii, mediach, reklamie, uprzedzeniach rasowych, granicach między flirtem a przemocą, o stosunku do własnego ciała. Kiedy otarłam się o amerykański feminizm, zniknęło już ekstatyczne poczucie wspólnoty kobiet ponad podziałami klasowymi czy etnicznymi, owa fascynacja „siostrzeństwem”, która dwie dekady wcześniej towarzyszyła drugiej fali ruchu kobiecego. Feminizmów było wiele, niemal tyle co feministek. I tak jak ich matki w latach sześćdziesiątych zwykły mówić „nie jestem feministką, ale...”, tak moje koleżanki ze studiów często mawiały „jestem feministką, ale...”, po czym następował katalog uściśleń, rozróżnień i wątpliwości. W Amherst ukazywały się dwa pisemka feministyczne, które zażarcie ze sobą dyskutowały, organizowano debaty, wieczorki poetyckie, kobiece wyprawy do lasu i biegi na przełaj. Działała też kawiarenka Głodna Jaszczurka, prowadzona przez kilka feministek, znana z najbardziej czekoladowych ciastek na Wschodnim się zostaje feministką? Każda opowieść jest inna, a moja nie ma wyraźnego początku. Nikt mnie nie „indoktrynował”, nie odczułam też „terroru politycznej poprawności”, o którym tyle się w Polsce słyszy. Po prostu znalazłam się w kulturze, przez którą dwadzieścia lat wcześniej przetoczyła się fala ruchu kobiecego, zostawiając w potocznej świadomości trwały ślad, odsłaniając absurd wielu „odwiecznych prawd” o tym, co męskie, a co kobiece. Być może feminizm dopadł mnie podczas jakiejś studenckiej imprezy, gdy zagalopowałam się w dyskusji i nikt nie miał mi tego za złe. Mogło się to też stać podczas zajęć, kiedy zdziwiło mnie moje własne zdziwienie, że jest coś takiego jak „historia kobiet”. Bo „moment feministyczny” to często spotkanie z własnymi uprzedzeniami. Pamiętam dziwną ulgę, że o „literaturze kobiecej” można mówić poważnie i mądrze, bez zgryźliwych uwag. Stopniowe „zarażenie” trwało niecały rok – w kwietniu 1989 roku znalazłam się w Waszyngtonie, w półmilionowym tłumie kobiet i mężczyzn protestujących przeciw próbom ograniczenia prawa do aborcji. Czułam, że uczestniczę w czymś ważnym, ale nie wiedziałam, że są to narodziny nowej fali ruchu kobiecego. Nie miałam też pojęcia, że za kilka miesięcy, wkrótce po obaleniu „imperium zła”, prawo do aborcji zostanie zakwestionowane w Polsce, a mój własny podział na „nas” i „onych” paskudnie się później, pracując w bibliotece uniwersyteckiej, trafiłam przypadkiem na Własny pokój Virginii Woolf, a w nim na taki fragment:Od wielu wieków kobiety służą mężczyznom za zwierciadła, posiadające tę magiczną i bardzo użyteczną moc, że odbijają postać męską w co najmniej dwukrotnym powiększeniu. Wyjaśnia to, przynajmniej częściowo, dlaczego kobiety są mężczyznom tak bardzo Woolf powstał w Anglii w 1929 roku, był jednak niepokojąco aktualny. Uwagi o zwierciadle przypomniały mi atmosferę moich licealnych przyjaźni: ci chłopcy istotnie byli wspaniali, ale ich wspaniałość wymagała wzmocnienia, odbicia w oczach dziewczyn. Z podziwem, wstrzymując oddech, słuchałyśmy ich błyskotliwych wywodów, wierząc, że zbawianie świata to męskie zajęcie. Byłam w roli lustra naprawdę znakomita, pragnęłam jednak innej wersji spełnienia. Czy trzeba było aż przelecieć nad Atlantykiem, żeby to zobaczyć?Wróciłam po sześciu latach, gnana tęsknotą za swojskością i poczuciem, że coś mi umyka, że spóźniam się na polską wolność i polski kapitalizm. Po pierwszych chwilach euforii – prawdziwe gazety! prawdziwe pieniądze! prawdziwe wybory! – wytęskniona polska swojskość wydała mi się dziwnie obca i nieco groteskowa. Zdumiewał mnie konformizm mojego pokolenia (pokolenia buntowników!), który ateistom kazał brać śluby kościelne i wysyłać dzieci na religię. Z niedowierzaniem obserwowałam wczesne małżeństwa moich przyjaciółek, które odgrywały teraz rolę lustra z pełną dorosłości powagą, udając na przykład, że zarabiają mniej niż ich mężowie, kiedy w rzeczywistości utrzymywały rodzinę. Nie rozumiałam nagłych zmian w zachowaniu i tonie głosu kobiet, które rozmawiały ze sobą swobodnie aż do chwili, gdy do pokoju wchodził mężczyzna. Dziwiły mnie dowcipy o blondynkach i powaga, z jaką inteligentni skądinąd ludzie powoływali się na stereotypy o „naturalnej różnicy płci”. Przede wszystkim jednak rzucało mi się w oczy coś, czego nikt zdawał się nie dostrzegać – że ta młoda polska demokracja jest światem bez kobiet. I proszę – Czytelniczko i Czytelniku – nie przywołujcie teraz listy Suchocka-Labuda-Smereczyńska-Waniek-Sierakowska-i-jeszcze-dwie-czy-trzy kobiety, bo sam fakt, że potrafimy je tak szybko wymienić, wskazuje, że jest ich mało. Poza tym nie chodzi mi tylko o (nie)obecność kobiet w świecie władzy, lecz o to, jaką wagę w polskim życiu publicznym przypisuje się kwestii kobiecej. Odpowiedź brzmi – niemal żadnej. Podobnie jak kobiecych czasopism i babskich pogaduszek, problemów kobiet jako grupy społecznej po prostu z założenia nie traktuje się w Polsce serio. Nie ma publicznej debaty o dyskryminacji i skutkach ustawy antyaborcyjnej; na hasło „parytet” politycy i dziennikarze sypią jak z rękawa głupimi dowcipami. Panuje powszechne przekonanie, że na wolnym „rynku idei” nie było i nie ma na ten temat feministyczne zawsze jest spojrzeniem obcego, spojrzeniem cudzoziemca w krainie patriarchatu. Pisząc zebrane w tej książce teksty, starałam się zachować obcość podwójną: z perspektywy gościa opisywać feminizm amerykański, a do polskiej rzeczywistości podchodzić nieco z boku, jak ktoś, kto wraca po kilku latach i chociaż jest już u siebie, to nie może się do końca zadomowić. Patrząc na własną kulturę z takiej właśnie perspektywy, można dostrzec brak, usłyszeć to, co przemilczane. Polski tradycjonalizm sprawia, że braku kobiet nie widać, a nieważność kwestii kobiecej staje się oczywistością. Sądzę, że feminizm jest w polskim języku publicznym potrzebny – nie jako odpowiedź, lecz jako język, w którym pewne pytania w ogóle da się postawić, jako perspektywa, z której widać West napisała kiedyś: „Ja sama nigdy dobrze nie wiedziałam, czym jest feminizm. Wiedziałam tylko, że ludzie nazywali mnie feministką wtedy, gdy wyrażałam uczucia, które odróżniały mnie od ścierki do podłogi”. Lubię tę definicję za jej przewrotną arogancję i zgodę na własną złość, jednak bardziej odpowiada mi ta, którą w książce Backlash (książka ukazała się w Polsce pod tytułem Reakcja) zapisała Susan Faludi:Feminizm domaga się, by świat uznał nareszcie, że kobiety nie są ozdobami, cennymi naczyniami, członkiniami szczególnej „grupy interesu”. Stanowią połowę (a tak naprawdę – ponad połowę) społeczeństwa i powinny mieć takie same prawa i możliwości jak jego druga połowa . Feministyczny projekt dotyczy rzeczy podstawowych: chodzi o to, by kobiety nie były zmuszone „wybierać” między publiczną sprawiedliwością a prywatnym szczęściem. A także o to, by miały prawo do samookreślenia, by ich tożsamość nie była wciąż definiowana przez kulturę ani przez tyle i aż tyle. Współczesny feminizm odróżnia od wcześniejszych jego etapów poczucie oczywistości praw kobiet. Sufrażystki wyjaśniały zawile, że prawo głosu dla kobiet nie zagrozi mężczyznom, a matkom i żonom nie przeszkodzi w odgrywaniu „kobiecych ról”. Feministki z lat siedemdziesiątych miały poczucie, że oto odbywa się przełom w kulturze, który te role unicestwi, były pełne oburzenia, nadziei, euforii. Dzisiejsze feministki oraz postfeministki witają przejawy seksizmu – w życiu publicznym i prywatnym – z ironią i zdziwieniem, jako absurd, pozostałość minionej epoki. Może za wcześnie uznałyśmy przełom za dokonany, a prawa kobiet za coś, co nam się po prostu należy? W ciągu ostatnich kilku lat przekonałam się, że to poczucie oczywistości jest przedwczesne, zwłaszcza w do zakupu pełnej wersji książki------------------------------------------------------------------------
Q. mając na uwadze, że przemoc wobec kobiet i dziewcząt stanowi jedno z najbardziej rozpowszechnionych naruszeń praw kobiet w Europie; mając na uwadze, że badania prowadzone przez Unię wykazały, że jedna na trzy kobiety w Unii (co stanowi 62 mln kobiet) po ukończeniu 15. roku życia doświadczyła w swoim życiu przemocy fizycznej lub
Home Książki Nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.) Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym Patronat LC Od pierwszego wydania Świata bez kobiet minęło 20 lat. Wiele się zmieniło na lepsze – ale równie wiele na znacznie gorsze. Przeżywamy dziś apogeum procesu, którego wczesną fazę Agnieszka Graff diagnozowała. Nie zaczęła się wtedy dyskusja o prawach kobiet, bo ją przerywano i ośmieszano. Dziś widać, że nie przez przypadek. Milczenie to nieodłączna część układu politycznego: po 1989 roku budowano nad Wisłą demokrację, ale z pominięciem praw kobiet. Niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w 1993 roku, nazywany „kompromisem”, miał ów porządek społeczny stabilizować. Teraz feminizm jest zjawiskiem masowym, choć osoby popierające te postulaty nie zawsze się za feministki i feministów uważają. Powstały Partia Kobiet i Kongres Kobiet, są Manify i Strajk Kobiet. Po drugiej stronie barykady znajduje się antyfeminizm – podszyty nacjonalizmem, zawsze w zestawie z homofobią, nazywany też walką z „ideologią gender”. Rządy PiS pod rękę z Ordo Iuris zafundowały Polkom prawdziwą jazdę bez trzymanki. W odpowiedzi zrodził się potężny ruch kobiecy zdolny wyprowadzić na ulice setki tysięcy osób. Graff nie podaje recept i unika pouczeń. Daje narzędzia i pokazuje, jak (jeszcze, niestety) jest. Nowe wydanie zawiera kilka esejów z późniejszych lat: o narodowych obsesjach wokół seksualności, o polskim katolicyzmie i buncie kobiet. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Wyróżniona opinia i Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym Dawkowałam sobie tę książkę od tulipanów do lata. Od buntu, marszów, przez odbierające wybór ustawy, po dziś, które nadal nie pozostawia wątpliwości, że w naszym kraju patriarchat ma się dobrze a "Świat bez kobiet" nie traci na aktualności. Gdy Agnieszka Graff, dwadzieścia lat temu pisała książkę z podtytułem "Płeć w polskim życiu publicznym" skupiała się na naszym nieistnieniu w polityce, w kształtowaniu demokracji. Dzisiaj, w drugiej części odnajdziemy nie tylko kontynuację separacji kobiet od decyzyjności ale też tematy społeczne, spychanie nas poza margines w kwestiach rodzinnych i religijnych. Są też aktualne przejawy niezgody, stanowiące zalążek gniewu. Od artystycznych wyrazów w sztuce feministycznej po rozdział "Coś pękło, coś się wylało", w którym kobiecy tłum maszeruje z banerami skandując pełne złości słowa. "Wielki kompromis skończył się nieodwołalnie." pisze Agnieszka Graff i nie ma w tym przesady. Skończyły się słodkie uśmiechy i ustępstwa a kobiety dowodzą, że ich udział w życiu politycznym nie będzie już opierał się na całowaniu rączek Pani Hani czy Pani Małgosi. Przy calym szacunku dla Pań Prezydent i Pań Kandydat. "mamusienie" kobiecej polityki pod wpływem podśmiechujacej się maczo strony parlamentarnej, nie świadczy o cudownej kobiecości ale o słabości. Pora dostrzec, że Polska jest bogata w silne kobiety, tu "Rewolucja jest kobietą" a feministki nie są pokracznym tworem, lecz siłą walcząca przeciw temu, co Autoka wypunktowała już 20 lat temu, a teraz przywołołuje w nowym, poszerzonym wydaniu. Mądry mężczyzna powiedział: Wszyscy powinniśmy być feministami. Taki cel warto wesprzeć mądrą książką. Ta, którą czytałam to nie manifest bab, którym się w głowach poprzewracało, ale słowa matek i niematek, żon, rozwódek i singielek, kochających mężczyzn i kobiety. Manifest 51% społeczeństwa, które nadal często otwierają oczy ze zdumienia, gdy kolejny raz kreuje się dla nich "Świat bez kobiet". Dziękuję Agnieszce Graff i Wydawnictwu Marginesy za solidną dawkę wiedzą popartej cytatami i przypisami, za dumnie podniesione czoła, za kobiecość silną, inną od tej z "Seksmisji" czy kpin z trybun. Pani_Ka Czyta 1443 673 Oceny Średnia ocen 7,4 / 10 642 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
W 1985 r. jeszcze tylko połowa kobiet w Chinach miała dostęp do USG, w 1990 r. praktycznie wszystkie po zajściu w ciążę mogły sprawdzić płeć swojego dziecka. Od pierwszego wydania Świata bez kobiet minęło 20 lat. Wiele się zmieniło na lepsze, ale wiele też na gorsze. Przeżywamy dziś apogeum procesu, którego wczesną fazę Agnieszka Graff zdiagnozowała. Wtedy nie zaczęła się dyskusja o prawach kobiet, temat był ośmieszany i minimalizowany. Dziś wiemy, że nie przez przypadek. Milczenie to część układu politycznego, po 1989 roku budowano nad Wisłą demokrację, ale z pominięciem praw kobiet. Niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w 1993 roku, nazywany „kompromisem”, miał ów porządek społeczny stabilizować. Feminizm stał się zjawiskiem masowym, choć osoby popierające jego postulaty, nie zawsze uważają się za feministki i feministów. Powstały Partia Kobiet i Kongres Kobiet, mamy Manify i Strajk Kobiet. Po drugiej stronie barykady znajduje się antyfeminizm – podszyty nacjonalizmem, homofobią, walczący z „ideologią gender”. Rządy PiS wraz z Ordo Iuris zafundowały Polkom prawdziwą „jazdę bez trzymanki”. W odpowiedzi zrodził się potężny ruch kobiecy zdolny wyprowadzić na ulice setki tysięcy nie podaje recept i unika pouczeń. Opisuje jak (jeszcze, niestety) wygląda nasza rzeczywistość. Nowe wydanie zawiera kilka esejów z późniejszych lat: o narodowych obsesjach wokół seksualności, o polskim katolicyzmie i buncie kobiet.„Wspaniale, że kolejne wydanie Świata bez kobiet, jednej z najważniejszych książek polskiego feminizmu, ukazuje się, kiedy przez kraj przetaczają się protesty i manifestacje przeciwko zakazowi aborcji i religijnemu fundamentalizmowi. Ten świetny zbiór esejów dokumentuje najnowszą historię Polski od 1989 roku z perspektywy feministycznej i snuje opowieść, w której oddano władzę nad kobietami Kościołowi, ten zaś zdradził demokrację, przekazując władzę nad Polską populistycznej prawicy”.– Olga Tokarczuk„To jest klasyka. To feministyczny elementarz. Rzesze kobiet wychowały się na tej książce. Krążą o niej legendy: że w bibliotekach wyrywano z niej kartki (na własny użytek czy raczej cenzura?), że kłócono się o nią w związkach. Że ksiądz na kazaniu powoływał się na tezy Agnieszki i, oczywiście, polemizował z nimi. Mamy więc polską Rebeccę Solnit: błyskotliwą, profetyczną, wkurzającą i prowokującą do dyskusji”. – Sylwia Chutnik„Niestety wciąż jeszcze nie żyjemy w świecie, w którym kolejne wydania Świata bez kobiet byłyby niepotrzebne. Ta książka czytana po dwudziestu latach – i uzupełniona o kilka nowych tekstów – wciąż ma moc czerwonej pigułki, którą bohaterowi Matrixa oferuje Morfeusz: totalnie dekonstruuje system. Tym bardziej że dzisiaj, w czasach ekspansji prawicowego populizmu i wojen tożsamościowych, Świat bez kobiet może służyć kolejnym pokoleniom tyleż za instruktaż buntu, ile za zestaw pierwszej klasy argumentów w ideowych sporach. Wzbierającej fali tradycjonalizmu nie pokona się bowiem, wciskając „cancel”, można to zrobić jedynie metodycznie rozmontowując uproszczenia, nadużycia i fałsze, na których opiera się dominacja patriarchatu. W tym zaś Agnieszka Graff zawsze była – i jest – absolutną mistrzynią”. – Tomasz StawiszyńskiAgnieszka Graff (ur. 1970) – tłumaczka i publicystka, absolwentka Amherst College i Oxfordu, profesorka w ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka wielu esejów i felietonów (publikowanych w „Gazecie Wyborczej”, „Literaturze na Świecie” i „Zadrze”). Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca, członkini zespołu „Krytyki Politycznej” oraz członkini rady programowej stowarzyszenia Kongres Kobiet. Wydała też Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie (2008), Matkę Feministkę (2014) oraz Memy i graffy. Dżender, kasa i seks (2015, wspólnie z Martą Frej). Sytuacja kobiet aktywnych zawodowo w Polsce i we Włoszech / by: Odrowąż-Coates, Anna (1979- ). Published: (2008) Świat bez kobiet : płeć w polskim życiu publicznym / by: Graff, Agnieszka (1970- ). Published: (2001) Moja historia kobiet / by: Perrot, Michelle (1928- ). „Feministyczna krytyka „terroru piękności” wydaje mi się bezduszna, tak własnie jak dawanie po łapach dziecku, które wcina pyszne czekoladki. To fakt, że czekoladki powodują próchnicę. To fakt, że przez wieki musiałyśmy być piękne, po to by dobrze się sprzedawać na matrymonialnym rynku. Jednak ten patriarchalny kontrakt dobiega swoich dni: te same kobiety, które rzekomo dają się „uprzedmiotowić” przemysłowi kosmetycznemu, świetnie sobie radzą zawodowo i nie muszą się nikomu sprzedawać. I dalej chcą być piękne. Dalej chodzą na wysokich obcasach.” „Kiedy ktoś nie bardzo wie, kim jest, zaczyna zwykle głośno krzyczeć, kim nie jest.” „O sile „kobiecej władzy” w Polsce decydują „przywileje” – takie jak prawo do zatajania własnego wieku, całowanie po rękach czy przepuszczanie w drzwiach. Te obyczaje (oraz kult Matki Boskiej i mit Matki Polki) mają stanowic niezbite dowody, że żadne ustawodawstwo równościowe nie jest nad Wisłą potrzebne.” „(…) zryw wolnościowy, jakim była 'Solidarnośc’, stanowił na planie symbolicznym akt przywrócenia porządku patriarchalnego, który system totalitarny zaburzył.” ”Jeżeli 'polityk w spódnicy’ zmienia partie, to dlatego, że 'kobieta zmienną jest’. Jeżeli, przeciwnie, upiera się przy swych poglądach, ujawnia w ten sposób 'typowo kobiecy upór’. Jeżeli tworzy swój wizerunek na przekór stereotypom, oskarża się ją o 'brak kobiecości’ (casus Suchockiej), a jeżeli od swojej płci się nie odżegnuje, czeka ja zarzut o nadmiernie 'kobiecy stosunek do polityki (tak było z Hanna Gronkiewicz-Waltz, gdy starała się o fotel prezydencki).” ”Sposoby mówienia i patrzenia tworzą świat. Powtarzane w nieskończonośc obrazy i słowa układają się w pewną całośc, w wyobrażenie, ktore staje sie prawdą o świecie.” „Mężczyźni myślą, kobiety czują. Stereotyp porządkuje świat i sprawia przyjemnośc, utwierdza nas bowiem w przekonaniu, że wiedza potoczna jest słuszna, a rzeczywistośc nas nie zaskoczy, odbiegając od naszych przyzwyczajeń.” „(…) stereotyp świetnie się sprzedaje, a bystry skądinąd prezenter używa argumentu, z którym sam by się zapewne nie zgodził, gdyby chwilę pomyślał. Jednak stereotyp ma to do siebie, że zwalnia z obowiązku myślenia.” ”Kłopot z parą 'kobieta i polityka’ polega między innymi na tym, że kobiety władzy się boją. Od wczesnego dzieciństwa wpaja się nam, że najwyższą wartośc w życiu stanowi akceptacja innych ludzi, poczucie, że jest się kochaną, że spełnia się oczekiwania. Żyjemy w przekonaniu, że miec władzę to stracic bliskośc innych; rywalizacja kojarzy się z konfliktem i odrzuceniem. Z nieufnością odnosimy się do kobiet, które mają władzę, a jeśli nam samym uda się 'zajśc wysoko’, pomniejszamy swoje osiągnięcia, twierdząc, ze są dziełem przypadku i tak naprawdę 'co innego się w życiu liczy’.” ”Pojęcie parytetu pojawia się w kluczowych dokumentach Unii Europejskiej, w Traktacie Amsterdamskim i w dokumentach Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W połowie lat dziewięćdziesiątych za jeden z priorytetów Unii uznano tzw. gender mainstraming czyli zmierzanie do równości płci we wszystkich dziedzinach funkcjonowania Unii.” Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym, Agnieszka Graff Wyd.: Wydawnictwo Warszawa, 2008 Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym to podręcznik, ale i jakby obraz, lustro ukazujące, jak żyją współczesne Polki. Mocne, szokujące, zasmucające, wzbudzające gniew lustro, obraz, który każda osoba, bez względu na płeć, wiek powinna poznać. Ważne, prawdziwe i mądre słowa od kobiety dla kobiet i „człowieka – mężczyzny po prostu”. Lektura obowiązkowa dla każdego racjonalnie myślącego człowieka, a przede wszystkim dla młodych ludzi – przedstawicieli „pokolenia Z” – dorastających dziewczyn i chłopaków ze swoim uporem, zawziętością, ze swoimi narzędziami, zasięgami i smartfonami, ze swoim sprytem i wiarą w równość i tolerancję, wyśmiewających skostniały patriarchalizm i Kościoła Katolickiego rządy absolutne. Jak każde poprzednie pokolenie także ja i moi rówieśnicy wierzymy, że nowe pokolenie jest naszą przyszłością, że to ono nareszcie będzie miało odwagę coś zmienić, mówić głośno NIE, nie zgadzam się, wyrażać swoje opinie pewnie i klarownie, nie bać się krzyknąć „w****ć” komu i kiedy które w swoich opiniach o książce Agnieszki Graff piszą, że to „super lektura dla kobiet” lub „pozycja obowiązkowa (dla kobiet)”, „idealna dla kobiet” i tak dalej (wystarczy przejrzeć opinie chociażby na Lubimy Czytać) powinny czym prędzej stuknąć się w głowę i książkę przekazać swoim dorastającym synom/ bratom/ kolegom. Jeśli chcemy, aby najzwyklejsza w świecie RÓWNOŚĆ przestała być nazywana „wojującym feminizmem” powinniśmy na równi edukować zarówno dziewczynki jak i nie są z Wenus. Kobieta nie powstała magicznie z żebra śpiącego mężczyzny. Kobiety nie chcą wytępić mężczyzn by móc w pełni oddać się partenogenezie („Liga rządzi, liga radzi, liga nigdy was nie zdradzi”). Kobiety to też nie efemeryczne wróżki żyjące na polanie w domkach z grzyba, istotki które trzeba zamknąć pod kloszem i na nie chuchać i dmuchać. To także nie są mityczne westalki i opiekunki ogniska domowego niosące na barkach sens i istotę rodziny. Kobiety chcą być po prostu traktowane normalnie, jak ludzie, pełnoprawne członkinie społeczeństwa, nie jak przedmioty dekoracyjne i użytkowe.„Świat bez kobiet” po prostu trzeba przeczytać. Książka otwiera oczy na to, jak wiele zachowań - nawet w naszym najbliższym otoczeniu – seksistowskich żartów, „niewinnych” pseudo-komplementów i wszelkich mizoginistycznych postaw powoli dehumanizuje kobiety. Bo feminizm to nie tylko protesty i wielka polityka, to także reakcja na ubliżający żarcik wujka o blondynkach, czy krzywdzącą postawę kolegi, a przede wszystkim budowanie świadomości- do czego przyczynia się ta rewelacyjna książka.
5/5: Uświadamiająca i inteligentna, zdecydowanie lektura obowiązkowa. Zmieniła mój punkt widzenia na sprawy, na które wcześniej przymykałam oko. Mocno składnia do refleksji, które koniec w końcu - dobijają przez to jak bardzo sprawy opisywane nawet kilkanaście lat temu są aktualne. Pochłonęła mnie od samego początku, czego absolutnie się nie spodziewałam.
Od pierwszego wydania Świata bez kobiet minęło 20 lat. Wiele się zmieniło na lepsze – ale równie wiele na znacznie gorsze. Przeżywamy dziś apogeum procesu, którego wczesną fazę Agnieszka Graff diagnozowała. Nie zaczęła się wtedy dyskusja o prawach kobiet, bo ją przerywano i ośmieszano. Dziś widać, że nie przez przypadek. Milczenie to nieodłączna część układu politycznego: po 1989 roku budowano nad Wisłą demokrację, ale z pominięciem praw kobiet. Niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w 1993 roku, nazywany „kompromisem”, miał ów porządek społeczny stabilizować. Teraz feminizm jest zjawiskiem masowym, choć osoby popierające te postulaty nie zawsze się za feministki i feministów uważają. Powstały Partia Kobiet i Kongres Kobiet, są Manify i Strajk Kobiet. Po drugiej stronie barykady znajduje się antyfeminizm – podszyty nacjonalizmem, zawsze w zestawie z homofobią, nazywany też walką z „ideologią gender”. Rządy PiS pod rękę z Ordo Iuris zafundowały Polkom prawdziwą jazdę bez trzymanki. W odpowiedzi zrodził się potężny ruch kobiecy zdolny wyprowadzić na ulice setki tysięcy osób. Graff nie podaje recept i unika pouczeń. Daje narzędzia i pokazuje, jak (jeszcze, niestety) jest. Nowe wydanie zawiera kilka esejów z późniejszych lat: o narodowych obsesjach wokół seksualności, o polskim katolicyzmie i buncie kobiet. Wspaniale, że kolejne wydanie Świata bez kobiet, jednej z najważniejszych książek polskiego feminizmu, ukazuje się, kiedy przez kraj przetaczają się protesty i manifestacje przeciwko zakazowi aborcji i religijnemu fundamentalizmowi. Ten świetny zbiór esejów dokumentuje najnowszą historię Polski od 1989 roku z perspektywy feministycznej i snuje opowieść, w której oddano władzę nad kobietami Kościołowi, ten zaś zdradził demokrację, przekazując władzę nad Polską populistycznej prawicy. Olga Tokarczuk To jest klasyka. To feministyczny elementarz. Rzesze kobiet wychowały się na tej książce. Krążą o niej legendy: że w bibliotekach wyrywano z niej kartki (na własny użytek czy raczej cenzura?), że kłócono się o nią w związkach. Że ksiądz na kazaniu powoływał się na tezy Agnieszki i, oczywiście, polemizował z nimi. Mamy więc polską Rebeccę Solnit: błyskotliwą, profetyczną, wkurzającą i prowokującą do dyskusji. Sylwia Chutnik Niestety wciąż jeszcze nie żyjemy w świecie, w którym kolejne wydania Świata bez kobiet byłyby niepotrzebne. Ta książka czytana po dwudziestu latach – i uzupełniona o kilka nowych tekstów – wciąż ma moc czerwonej pigułki, którą bohaterowi Matrixa oferuje Morfeusz: totalnie dekonstruuje system. Tym bardziej że dzisiaj, w czasach ekspansji prawicowego populizmu i wojen tożsamościowych, Świat bez kobiet może służyć kolejnym pokoleniom tyleż za instruktaż buntu, ile za zestaw pierwszej klasy argumentów w ideowych sporach. Wzbierającej fali tradycjonalizmu nie pokona się bowiem, wciskając „cancel”, można to zrobić jedynie metodycznie rozmontowując uproszczenia, nadużycia i fałsze, na których opiera się dominacja patriarchatu. W tym zaś Agnieszka Graff zawsze była – i jest – absolutną mistrzynią. Tomasz Stawiszyński Agnieszka Graff (ur. 1970) – tłumaczka i publicystka, absolwentka Amherst College i Oxfordu, profesorka w ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka wielu esejów i felietonów (publikowanych w „Gazecie Wyborczej”, „Literaturze na Świecie” i „Zadrze”). Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca, członkini zespołu Krytyki Politycznej oraz członkini rady programowej stowarzyszenia Kongres Kobiet. Wydała też Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie (2008), Matkę Feministkę (2014) oraz Memy i graffy. Dżender, kasa i seks (2015, wspólnie Sprzedawane przez nas książki elektroniczne zabezpieczane są kodem zabezpieczającym, popularnie zwanym watermarkiem. Watermark jest to zabezpieczenie pliku polegające na jego oznaczeniu wewnątrz treści unikalnym ciągiem znaków, co umożliwia wskazanie transakcji Użytkownika. Jest to wygodne dla użytkownika zabezpieczenie nie wymagające instalacji dodatkowego oprogramowania obsługującego taki plik. Przykładowe e-czytniki z funkcją e-papieru obsługujące sprzedawane przez nas pliki: np. PocketBook, Kindle, Onyx, Nook, eClicto. Przykładowe programy obsługujące sprzedawane przez nas pliki: tablety: iPad, tablety z systemem Android czy Windows; oprogramowanie: iBooks – iPad; Amazon – Kindle; Moon + Reader, FBReader, Aldiko smartphony, oprogramowanie iBooks – iPad; Amazon – Kindle; Moon + Reader, FBReader, Aldiko komputery: Calibre, Adobe Digital Edition, FBReader, Amazon Kindle. Zamieszczenie recenzji nie wymaga logowania. Sklep nie prowadzi weryfikacji, czy autorzy recenzji nabyli lub użytkowali dany produkt.
Świat bez kobiet : płeć w polskim życiu publicznym / Agnieszka Graff. Publisher: Płeć w polskim życiu publicznym. Title notes: Bibliogr. s. 289-[294].
Od pierwszego wydania Świata bez kobiet minęło 20 lat. Wiele się zmieniło na lepsze ale równie wiele na znacznie dziś apogeum procesu, którego wczesną fazę Agnieszka Graff diagnozowała. Nie zaczęła się wtedy dyskusja o prawach kobiet, bo ją przerywano i ośmieszano. Dziś widać, że nie przez przypadek. Milczenie to nieodłączna część układu politycznego: po 1989 roku budowano nad Wisłą demokrację, ale z pominięciem praw kobiet. Niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w 1993 roku, nazywany kompromisem, miał ów porządek społeczny feminizm jest zjawiskiem masowym, choć osoby popierające te postulaty nie zawsze się za feministki i feministów uważają. Powstały Partia Kobiet i Kongres Kobiet, są Manify i Strajk Kobiet. Po drugiej stronie barykady znajduje się antyfeminizm podszyty nacjonalizmem, zawsze w zestawie z homofobią, nazywany też walką z ideologią gender. Rządy PiS pod rękę z Ordo Iuris zafundowały Polkom prawdziwą jazdę bez trzymanki. W odpowiedzi zrodził się potężny ruch kobiecy zdolny wyprowadzić na ulice setki tysięcy Graff (ur. 1970) - tłumaczka i publicystka, absolwentka Amherst College i Oxfordu, profesorka w ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka wielu esejów i felietonów (publikowanych w ,,Gazecie Wyborczej", ,,Literaturze na Świecie" i ,,Zadrze"). Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca, członkini zespołu Krytyki Politycznej oraz członkini rady programowej stowarzyszenia Kongres Kobiet. Wydała też Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie (2008), Matkę Feministkę (2014) oraz Memy i graffy. Dżender, kasa i seks (2015, wspólnie z Martą Frej). W 2002 roku w Sejmie było 20% kobiet, w Senacie 23%, w strukturach samorzą-dowych średnio w skali kraju około 17,7% kobiet. Można zauważyć prawidłowość, że im wyższy szczebel struktury samorządowej, tym mniej znalazło się w nim kobiet. Po wyborach samorządowych w 2003 r. w radach gmin było 18,1% kobiet, w radach
Agnieszka Graff Od pierwszego wydania Świata bez kobiet minęło 20 lat. Wiele się zmieniło na lepsze – ale równie wiele na znacznie gorsze. Przeżywamy dziś apogeum procesu, którego wczesną fazę Agnieszka Graff diagnozowała. Nie zaczęła się wtedy dyskusja o prawach kobiet, bo ją przerywano i ośmieszano. Dziś widać, że nie przez przypadek. Milczenie to nieodłączna część układu politycznego: po 1989 roku budowano nad Wisłą demokrację, ale z pominięciem praw kobiet. Niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w 1993 roku, nazywany „kompromisem”, miał ów porządek społeczny stabilizować. Teraz feminizm jest zjawiskiem masowym, choć osoby popierające te postulaty nie zawsze się za feministki i feministów uważają. Powstały Partia Kobiet i Kongres Kobiet, są Manify i Strajk Kobiet. Po drugiej stronie barykady znajduje się antyfeminizm – podszyty nacjonalizmem, zawsze w zestawie z homofobią, nazywany też walką z „ideologią gender”. Rządy PiS pod rękę z Ordo Iuris zafundowały Polkom prawdziwą jazdę bez trzymanki. W odpowiedzi zrodził się potężny ruch kobiecy zdolny wyprowadzić na ulice setki tysięcy osób. Graff nie podaje recept i unika pouczeń. Daje narzędzia i pokazuje, jak (jeszcze, niestety) jest. Nowe wydanie zawiera kilka esejów z późniejszych lat: o narodowych obsesjach wokół seksualności, o polskim katolicyzmie i buncie kobiet. Wspaniale, że kolejne wydanie Świata bez kobiet, jednej z najważniejszych książek polskiego feminizmu, ukazuje się, kiedy przez kraj przetaczają się protesty i manifestacje przeciwko zakazowi aborcji i religijnemu fundamentalizmowi. Ten świetny zbiór esejów dokumentuje najnowszą historię Polski od 1989 roku z perspektywy feministycznej i snuje opowieść, w której oddano władzę nad kobietami Kościołowi, ten zaś zdradził demokrację, przekazując władzę nad Polską populistycznej prawicy. Olga Tokarczuk To jest klasyka. To feministyczny elementarz. Rzesze kobiet wychowały się na tej książce. Krążą o niej legendy: że w bibliotekach wyrywano z niej kartki (na własny użytek czy raczej cenzura?), że kłócono się o nią w związkach. Że ksiądz na kazaniu powoływał się na tezy Agnieszki i, oczywiście, polemizował z nimi. Mamy więc polską Rebeccę Solnit: błyskotliwą, profetyczną, wkurzającą i prowokującą do dyskusji. Sylwia Chutnik Niestety wciąż jeszcze nie żyjemy w świecie, w którym kolejne wydania Świata bez kobiet byłyby niepotrzebne. Ta książka czytana po dwudziestu latach – i uzupełniona o kilka nowych tekstów – wciąż ma moc czerwonej pigułki, którą bohaterowi Matrixa oferuje Morfeusz: totalnie dekonstruuje system. Tym bardziej że dzisiaj, w czasach ekspansji prawicowego populizmu i wojen tożsamościowych, Świat bez kobiet może służyć kolejnym pokoleniom tyleż za instruktaż buntu, ile za zestaw pierwszej klasy argumentów w ideowych sporach. Wzbierającej fali tradycjonalizmu nie pokona się bowiem, wciskając „cancel”, można to zrobić jedynie metodycznie rozmontowując uproszczenia, nadużycia i fałsze, na których opiera się dominacja patriarchatu. W tym zaś Agnieszka Graff zawsze była – i jest – absolutną mistrzynią. Tomasz Stawiszyński Agnieszka Graff (ur. 1970) – tłumaczka i publicystka, absolwentka Amherst College i Oxfordu, profesorka w ośrodku Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka wielu esejów i felietonów (publikowanych w „Gazecie Wyborczej”, „Literaturze na Świecie” i „Zadrze”). Współzałożycielka Porozumienia Kobiet 8 Marca, członkini zespołu Krytyki Politycznej oraz członkini rady programowej stowarzyszenia Kongres Kobiet. Wydała też Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie (2008), Matkę Feministkę (2014) oraz Memy i graffy. Dżender, kasa i seks (2015, wspólnie z Martą Frej). cena: 30,03 zł 42,90 zł UWAGA! Zostało tylko 18 szt.! Ilość: Koszty dostawy Opinie Dodaj opinię

4/5: Jest to niestety książka feministki liberalnej. Jakkolwiek słuszna, potrzebna i nawet po dwudziestu latach od pierwszego wydania celna, adekwatna i trafna, tak z tego nurtu rzeczywistości, który wręcz lekceważy wpływ kapitalizmu i reklamy na życie kobiet. Jest to zdecydowanym minusem tytułu; należy brać na to poprawkę. Wielokrotnie wykrzykiwałam wulgaryzmy nad rynkowym

Od pierwszego wydania Świata bez kobiet minęło 20 lat. Wiele się zmieniło na lepsze – ale równie wiele na znacznie dziś apogeum procesu, którego wczesną fazę Agnieszka Graff diagnozowała. Nie zaczęła się wtedy dyskusja o prawach kobiet, bo ją przerywano i ośmieszano. Dziś widać, że nie przez przypadek. Milczenie to nieodłączna część układu politycznego: po 1989 roku budowano nad Wisłą demokrację, ale z pominięciem praw kobiet. Niemal całkowity zakaz aborcji wprowadzony w 1993 roku, nazywany „kompromisem”, miał ów porządek społeczny feminizm jest zjawiskiem masowym, choć osoby popierające te postulaty nie zawsze się za feministki i feministów uważają. Powstały Partia Kobiet i Kongres Kobiet, są Manify i Strajk Kobiet. Po drugiej stronie barykady znajduje się antyfeminizm – podszyty nacjonalizmem, zawsze w zestawie z homofobią, nazywany też walką z „ideologią gender”. Rządy PiS pod rękę z Ordo Iuris zafundowały Polkom prawdziwą jazdę bez trzymanki. W odpowiedzi zrodził się potężny ruch kobiecy zdolny wyprowadzić na ulice setki tysięcy nie podaje recept i unika pouczeń. Daje narzędzia i pokazuje, jak (jeszcze, niestety) jest. Nowe wydanie zawiera kilka esejów z późniejszych lat: o narodowych obsesjach wokół seksualności, o polskim katolicyzmie i buncie że kolejne wydanie Świata bez kobiet, jednej z najważniejszych książek polskiego feminizmu, ukazuje się, kiedy przez kraj przetaczają się protesty i manifestacje przeciwko zakazowi aborcji i religijnemu fundamentalizmowi. Ten świetny zbiór esejów dokumentuje najnowszą historię Polski od 1989 roku z perspektywy feministycznej i snuje opowieść, w której oddano władzę nad kobietami Kościołowi, ten zaś zdradził demokrację, przekazując władzę nad Polską populistycznej TokarczukTo jest klasyka. To feministyczny elementarz. Rzesze kobiet wychowały się na tej książce. Krążą o niej legendy: że w bibliotekach wyrywano z niej kartki (na własny użytek czy raczej cenzura?), że kłócono się o nią w związkach. Że ksiądz na kazaniu powoływał się na tezy Agnieszki i, oczywiście, polemizował z nimi. Mamy więc polską Rebeccę Solnit: błyskotliwą, profetyczną, wkurzającą i prowokującą do ChutnikNiestety wciąż jeszcze nie żyjemy w świecie, w którym kolejne wydania Świata bez kobiet byłyby niepotrzebne. Ta książka czytana po dwudziestu latach – i uzupełniona o kilka nowych tekstów – wciąż ma moc czerwonej pigułki, którą bohaterowi Matrixa oferuje Morfeusz: totalnie dekonstruuje system. Tym bardziej że dzisiaj, w czasach ekspansji prawicowego populizmu i wojen tożsamościowych, Świat bez kobiet może służyć kolejnym pokoleniom tyleż za instruktaż buntu, ile za zestaw pierwszej klasy argumentów w ideowych sporach. Wzbierającej fali tradycjonalizmu nie pokona się bowiem, wciskając „cancel”, można to zrobić jedynie metodycznie rozmontowując uproszczenia, nadużycia i fałsze, na których opiera się dominacja patriarchatu. W tym zaś Agnieszka Graff zawsze była – i jest – absolutną Stawiszyński 1mSfO.
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/44
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/49
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/84
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/2
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/48
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/89
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/79
  • 0bsuacjfyu.pages.dev/98
  • świat bez kobiet płeć w polskim życiu publicznym